Ciekawy, jubileuszowy, przekrojowy koncert najwybitniejszego polskiego zespołu rockowego ( oczywiście po Republice : ) ). Szkoda że Wojciech Waglewski nieco odpuścił utwory z lat 80. 90. i 2000., grając jedynie "Niewidzialnego" ze "Sno-powiązałki" na bis (pomijam grane od zawsze "Flotę..." i "Jak gdyby nigdy nic"). Zabrakło mi nieco kompozycji z najlepszych (poza wyżej wymienioną) płyt Voo Voo - "Voo Voo", "Płyta", "Oov Oov", "Z środy na czwartek" i "Zapłacono". Dobrze że pojawiło się "Bo Bóg dokopie" (z cudownej płyty "Voo Voo z kobietami") i "Człowiek wózków". Mimo wszystko był to jeden z moich najlepszych wieczorów spędzonych z ekipą Waglewskiego od wielu lat, wróciły wspomnienia niezliczonych spotkań z tym zespołem na salach koncertowych. Być może i dlatego, że na ten koncert przyjechałem z Łodzi (gdyż w moim mieście nie mogłem stawić się na koncercie), co nieco zmieniło klimat z racji obecności w niepowtarzalnej Filharmonii Szczecińskiej.